Od początku 2012 roku przeżyliśmy już falę euforii na rynkach związaną z zaleczeniem choroby zadłużenia na peryferiach strefy euro, a ostatnio falę pesymizmu wywołaną jej nawrotem. Na początku roku widzieliśmy dobre krajowe dane makro dające nadzieję na uniknięcie spowolnienia, wkrótce potem przyszły jednak pierwsze jego oznaki. Stawianie prognoz na resztę roku to doprawdy stąpanie po polu minowym. Jednak to właśnie w takich warunkach działać muszą przedsiębiorcy. Gospodarka, nie tylko polska, od kilku już kwartałów trwa w stanie niepewności i ta niepewność coraz wyraźniej odciska się na jej wynikach. Najlepszy obraz tego zawieszenia dają inwestycje, których wzrost napędzają właściwie już tylko zakupy na odtworzenie zużywanego kapitału i kończenie wcześniejszych projektów. Takiego paliwa gospodarce nie starczy na długo.

Nie ma wątpliwości, że głównym źródłem niepewności dla polskiej gospodarki jest zagranica, ze szczególnym uwzględnieniem sytuacji w strefie euro. W ostatnich tygodniach rynki finansowe przypomniały sobie o problemach Hiszpanii, jednak nie można wykluczyć powrotu na scenę dramatu Grecji lub kolejnych „gwiazd”, np. Portugalii. Ze względu na takie właśnie źródła niepewności przyjdzie nam się z nią zżyć na wiele miesięcy. Ma ona bowiem swe początki w problemach, które nie mogą być szybko rozwiązane. Dopóki poziom zadłużenia tych krajów pozostaje wysoki, niebezpieczeństwo, że rynki wezmą je na celownik, istnieje. Nie zmienią tego nawet stawiane przez UE „ogniste mury”: ich wysokość zawsze może być zakwestionowana. Z tej przyczyny scenariuszem bazowym na najbliższe miesiące dla rynków finansowych są duże wahania bez wyraźnego trendu.

Niestety, takie wahania na rynkach finansowych nie pozostają bez wpływu na bieżącą, a już w szczególności przyszłą działalność firm. Inwestycyjne potrzeby przedsiębiorstw pozostaną ograniczone, obarczona dużym ryzykiem negatywnego wpływu kryzysu zadłużenia pozostaje też działalność eksportowa. Na tym tle relatywnie stabilnie jawi się popyt ze strony Kowalskiego: wiele wskazuje, że nauczyliśmy się żyć w warunkach zagrożenia kryzysem i nie wpływa on aż tak bardzo na naszą aktywność zakupową. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden czynnik związany z wynagrodzeniami, który będzie wpływał Stabilizująco na popyt ze strony nie których grup ludności. Wzrost płac w gospodarce nie jest obecnie jednorodny: liczne grupy doświadczają ich długookresowej stagnacji, podczas gdy jednocześnie grupy osób o wysokich kwalifikacjach i wąskich specjalizacjach wciąż uzyskują dużą dynamikę dochodów. To zróżnicowanie wzrostów wynagrodzeń daje nadzieję na względną stabilność popytu na dobra z wyższej półki. Sam popyt wewnętrzny to jednak za mało, by zapewnić wzrost gospodarczy na lata.

Facebook Comments
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Tele Świat

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Przegląd najnowszych trendów w branży wypożyczania sprzętu budowlanego: innowacje i technologie zmieniające rynek

W dynamicznie rozwijającym się świecie budownictwa, branża wypożyczania sprzętu budowlaneg…