Najtrudniej było na linie rozwieszonej nad stawem. Najsprawniejsi zaczepiali się o linę rękami i nogami i „szli” w ten sposób dotąd, aż siły nie odmówiły posłuszeństwa. Potem chlup po szyję do zimnej wody i koniec „wysokich lotów”. Ciąg dalszy trzeba było odrobić „na piechotę”, czyli dojść przez wodę do przeciwległego brzegu.

Z reguły większość zawodników potrafiła przemieścić się na linie kilka, najwyżej kilkanaście metrów, a potem kontynuowa wchodzili do wody, nie czując się na siłach nawet do rozpoczęcia przeprawy w bardziej wyrafinowany sposób. Do godziny 13.00 na linie przeprawiło się pięciu najlepiej wysportowanych zawodników, co uznaliśmy za wyczyn godny podziwu, bo nad wodą wisiało całe 50 metrów liny, która była dość wiotka, uginała się pod każdym ciężarem, co dodatkowo podnosiło stopień trudności. Nagle wypatrzyliśmy szczupłą, zgrabną dziewczynę, która bez wahania wybrała dla siebie napowietrzną podróż zamiast dobrowolnego nurkowania. Już na samym początku, po sposobie w jakim przekładała dłonie, widać było że nie odpuści

Jak dowiedzieliśmy się już na brzegu stawu, była to Maria Nicopulos z Warszawy. Początkowo mogło się wydawać, że dziewczyna dojdzie do połowy drogi, co już byłoby godne uznania. Kibice z zaciekawieniem wpatrywali się w pokonującą przestrzeń zawodniczkę, a kiedy już do brzegu brakowało kilku metrów, rozległy się głośne brawa.

Zeskoczyła przy samym brzegu. Zaliczyła niepowtarzalny wyczyn!

Start największych twardzieli

Działo się to 13 kwietnia na warszawskich Wyścigach. Tysiąc osób wystartowało w imprezie o nazwie Runmageddon, aby sprawdzić swoje możliwości kondycyjne podczas 10-kilometrowe-go biegu usłanego trzydziestoma przeszkodami, które trzeba było po kolei pokonać, aby regulaminowo biec dalej.

Wśród tysiąca osób znajdujących się na liście startowej prym wiedli niewątpliwie członkowie klubów Cross Fit i Boot Camp, którzy przyjechali tutaj z całej Polski, ale występują też zespoły biegaczy, triathlonistów, amatorów sportów walki oraz kilkuset niezrzeszonych zawodników startujących indywidualnie. Ba! Udało nam się namierzyć również zawodniczkę znaną z wyjątkowej urody i wspaniałej sylwetki, startującą do niedawna w zupełnie niepodobnej dyscyplinie, a mianowicie Natalię Świenc – byłą mistrzynię Polski w fitness.

Do rywalizacji o miano najtwardszego zawodnika włączył się też generał Roman Polko – były dowódca Wojskowej Formacji Specjalnej GROM. Generał Polko zresztą objął wydarzenie honorowym patronatem.

Runmageddon stał się wydarzeniem rangi mistrzostw Polski dla studentów, żołnierzy i ratowników, a najtwardsi uczestnicy otrzymali zaszczytne wyróżnienia Twardej Sztuki oraz Twardego Syna. Ten ekstremalny bieg już z założenia miał dostarczać ekstremalnych emocji, ale w praktyce dochodziło jeszcze ekstremalne zmęczenie, bo tutaj naprawdę „nie było zmiłuj”. Na trasie trzeba było pokonać przeszkody różnym stopniu trudności, między innymi ściany, pajęczyny linowe, liny rozwieszone poziomo i pionowo, równoważnie, zasieki, pod którymi należało czołgać się z nosami w błocie, bo inaczej drut kolczasty zaczepiał o głowy. Poza tym były przeszkody błotne zbiorniki wodne.

Lekko więc nie było, a już na pewno nie było ciepło, szczególnie w tych zbiornikach wodnych, których znała zło się kilka do pokonania. Cokolwiek by się rzekło, przyglądający się temu wszystkiemu kibice, mieli na sobie ciepłe kurtki.

Gorąco w zimnej wodzie

Nie sposób omówić skalę trudności, jaką napotykali zawodnicy na wszystkich przeszkodach, ale o kilku warto wspomnieć, aby mieć ogólną orientację, czym to pachnie. Owszem, pachniało wiosną, ale taką zakrapianą momentami deszczykiem, co dodatkowo podnosiło nastrój hardcorowy, ale, jak nam się wtedy wydawało, mało który z zawodników to zauważył. Przeszkód było tyle, że na trasie myślało się tylko o tym, co będzie dalej.

Jednym z początkowych ćwiczeń na hart ducha było przejście lub przepłynięcie (jak kto wolał) basenu. Żeby było trudniej – w obie strony!

Ciepło tam nie było, co niektórzy wnosili nawet głośne pretensje krzycząc:

– Panie organizatorze, zgłaszam brak ciepłej wody w basenie!
A na to ci, którym w kurtkach było jednak cieplej:

– Jedzie beczkowóz, ale utknął w korkach!

Krótko mówiąc, panował nastrój przedświąteczny, jednak naprawdę zimno się robiło, gdy patrzyliśmy na te zmagania organizmów z niską temperaturą wody. Aby nie prowokować do niedyskretnych pytań, od razu dodam, że podobno nikt się nie zaziębił.

Przeczytaj dalszą część artykułu: tutaj

Facebook Comments
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Tele Polska

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Przegląd najnowszych trendów w branży wypożyczania sprzętu budowlanego: innowacje i technologie zmieniające rynek

W dynamicznie rozwijającym się świecie budownictwa, branża wypożyczania sprzętu budowlaneg…